W ofensywie na szerokim rynku w ostatnich dniach jest brytyjski funt. Para GBP/USD znalazła się najwyżej od kwietnia 2018 roku. Wszystko to przy niezwykle trudnej sytuacji epidemiologicznej w tym kraju. Oczywiście ograniczenia, które wprowadził premier Johnson, dają się we znaki gospodarce. Jak prezentuje Bloomberg, aktywność gospodarcza wyniosła w styczniu zaledwie 45% poziomów widzianych przed pandemią. Zderzając to z wyjściem Wielkiej Brytanii ze struktur UE, można się dziwić, skąd ten optymizm inwestorów co do funta. Być może jest to ustawianie się graczy pod czwartkowe posiedzenie Banku Anglii i brak chęci cięcia stóp z ich strony. Wydaje się, że decydenci wyspiarskiej polityki monetarnej mogą jednak zaskoczyć i podjąć nieoczekiwane decyzje, zwiększając np. skalę luzowania. W zaistniałej sytuacji byłoby to wręcz konieczne, by pobudzić gospodarkę. Mocniejszego funta aż tak nie widać na notowaniach GBP/PLN, gdzie jesteśmy o kilka groszy niżej aniżeli ostatnie maksimum na poziomie 5,1605. Trzeba jednak też zauważyć, że krajowa waluta odreagowuje ostatnią słabość, więc umacnia się również do funta. Obecnie trwa walka o powrót do kanału wzrostowego, rozstrzygnięcie będzie skutkowało większym ruchem w którąś ze stron.