Piątkowy spadek cen ropy WTI o 3,4 proc. do 62,75 USD, skutkujący długą czarną świecą na wykresie dziennym, jest najpoważniejszym podażowym wydarzeniem na tym rynku od rozpoczęcia wzrostów pod koniec grudnia. I to z kilku powodów. Po pierwsze, została załamana struktura coraz wyższych lokalnych dołków. Po drugie, przełamanie strefy oporu 63,58-64,65 USD okazało się pułapką. Zamiast wywołać masowy short squeeze, notowania wróciły poniżej oporu. Po trzecie, na wskaźnikach pojawiły się negatywne dywergencje z wykresem. Na tych samych wskaźnikach zostały też wygenerowane wstępne sygnały sprzedaży. I po piąte, co nie jest już związane z AT, prezydent USA Donald Trump powiedział, że rozmawiał z przedstawicielami OPEC i domaga się od nich zwiększenia wydobycia, tak żeby pokryć ubytek ropy wywołany mniejszym eksportem z Iranu. W obecnym układzie technicznym jeszcze nie można mówić o mocnym sygnale sprzedaży. Jest on jednak o krok. Takim sygnałem będzie wybicie dołem z 4-miesięcznego kanału wzrostowego, czyli definitywne pokonanie dolnego ograniczenia tego kanału (aktualnie na 62,20 USD).